Wakacyjny trip zaliczony czyli kilka refleksji o moich wakacjach w  Turcji.cz.1

Wakacyjny trip zaliczony czyli kilka refleksji o moich wakacjach w Turcji.cz.1

Żyjemy w czasach gdzie wakacje to sacrum. Niektórzy siedzą na etacie by mieć te 2 tyg wolnego i polecieć hen hen. Przez dwa lata nigdzie nie wyjeżdżałam dlatego siostra zrobiła mi niespodziankę.

I zaprosiła do Turcji. Turcja jest odwiedzana przez wielu turystów. Polacy , fani kebana kochają Turcję. Turków w swoim życiu spotkałam wielu. Nigdy nie byłam jednak w ich kraju. Wybralyśmy z siostrą Vikingen Infinity Resort. Ogromny hotelowy moloch z basenami. Jak wiecie jestem fanką pływania i dobrego jedzenia.

Alanya- Leży nad Morzem Śródziemnym. Piękna i dla nas Polaków, którzy mają Bałtyk raczej chłodny jest to rarytasem. Każda wyspa, każde miejsce gdzie słońce świeci zawsze. Widoki kojarzą się mi z PIXIBAYEM. Szczęśliwa kobieta siedzi na plaży w okularach i w kapeluszu i się niczym nie przejmuje.

Najpierw musiałyśmy dostać się na lotnisko. Nasz lot był z Pyrzowic. Niestety auto było u mechanika. Zaczęłyśmy więc przugodę bo nasz lot był o 5.45 – Jejku co to za godzina na lot? Udało nam się złapać IC i przyznam, że 30 zeta za dwie osoby to było aż niewiarygodne. Ale dokładnie tyle było. Chciałyśmy z siostrą się wychillować. Autobus o nazwie AIRPORT (AP) wyczekiwany tak długo, że człowiek myślał, że jest na jakimś odludziu w Afryce. Długo wyczekiwany autobus przyjechał i zdążylysmy. yłyśmy nawet o kilka godzin za wcześnie.

Co można robić na lotnisku?

Czekać, siedzieć w telefonie, ew. czytać. Ja miałam ze sobą książkę pt. „Boże, daj orgazm” Violetty Nowackiej. Bardzo ciekawa książka ale o niej wkrótce. Dobrze wpisywała się w wakacyjny , słoneczny aromacik. Można np. napić się piwka, coś zjesć i czekać. Czekać na swój lot wraz z milionami ludzi również czekającymi na lot. Potem kiedy dostaniesz info idziesz na odprawę, kontrolę paszportową i w końcu na boarding. Tak w końcu my doczekałyśmy się lotu. Cały lot właściwie przespałam. Była to taka godzina, że człowiek marzył o śnie. Potem sprawy organizacyjnie czyli opuszczenie lotniska, pozyskanie bagaz=ży i WITAMY W ALANTAYI!

Po wyjściu z lotniska byłam spocona. Było chyba 40 stopni i wokół pustynia. Potem szukanie naszego busa i jazda do Hotelu. Zbiór ludzi, którzy jechali tym samym busem do hoteli. Wyruszyliąmy chyba o 9.00 i w busie piwo EFEz było dostępne za 4 euro. Potem sprwdzałam i wszędzuie tyle kosztuje.

Podróż była długa ale w końcu dojechaliśmy do VIKING INFINITY RESORT SPA. Nadmorskiego raju dla rodzin z dziecmi, singli, samotnych par itd. To taki resort gdzie każdy trafi coś dla siebie. To basenowy raj oraz kulinary raj. Turcja kebabami stoi a takie też były. Było pełno jedzenia i wtedy trudno uwierzyć w głód na świecie. Mam kolejne wyzwania, mam kilka miejsc, które chciałabym odwiedzić.

Tymczasem w Tureckim Raju poznałyśmy fantastycznych ludzi, którzy też wybrali ten hotel. I takie znajomości są bezcenne. Podróżować zawsze warto. W kolejnych wpisach oczywiścię będę przeglądać oferty last minute 🙂 i inne rzeczy.

BEZ INTERNETU

Przekonałam się, że bez INTERNETU też można wypoczywać. W HOtelu trzeba bylo wykupić bo w Turcji net ogólnie DROGI!

Share

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *