Urodziłam się w Polsce. To prawdziwy pech. Mam 36 lat a zawodowo wciąż raczkuję. Wciąż zaczynam. Pracowałam w pralni, na produkcji, w Agencji Ubezpieczeniowej. Byłam nawet rekruterem IT i opiekunem świetlicy. Nie ominęła mnie praca w DPSie czy w PCK. Były to raczej zawodowe tułaczki. Tam gdzie mnie chcieli to szłam. Potem i tak nie chcieli. Przez dłuższy czas nie z własnego wyboru musiałam żyć na utrzymaniu rodziców. Jak widzę więc „kobiety sukcesu”to szlag mnie trafia.
Czuję się niezrozumiana, że nigdzie nie pasuję w kwestii zawodowej. Pracę marzeń mam jak każdy. Potrzebuję stabilności zawodowo-finansowej ale cudowny kraj mój Polska oferuje zasiłki ludziom, którzy na to nie zasługuj. Inni mają klepać biedę. Kraj wyzysku i niewolnictwa gdzie nawet posiadanie pieniędzy nie daje Ci gwarancji zarobków. Nie opłaca się być za dobrym bo ponosisz tylko straty w twoim życiu. Szkoda, że na studiach nmie uczą jak zdobyć pracę i zarobić pieniądze by przetrwać w tym chorym świecie.
Dlaczego odważyłam się na ten wpis?