Nikt nie pyta naszych rodziców czy są szczęśliwi? Jakie były ich marzenia i jak życie ich dobiło. Niestety. My pokolenie 1980-1985 czujemy na sobie konsekwencje decyzji naszych rodzioców. Rodzina to ciężki temat.
Nasi rodzice są też ludźmi w więkdszości są zamknięci w sobie i nie lubią się nam zwierzać. Oni swoje przeszli i nie lubią z nami czyli dziećmi rozmawiać.
Moja mama jest trudnym przypadkiem. Ciężko mi się z nią skomunikować. Empatia wobec swoich bliskich jest najtrudniejsza. Spotkałam niedawno moją znajomą ze studiów i powiedziała, że po studiach dostrzegła też wady w swojej rodzinie. My jako dzieci nie możemy zbyt wiele z tym zrobić bo dorośli nie chcą nas słuchać. Chcą mieć nad nami kontrolę. Nad naszym życiem sugerując, że bez nich nie damy sobie rady! Nasze decyzje zazwyczaj ich zdaniem są złe (Czy oni nigdy nie popełnili błędów?). Szkoda, że my potem jako dzieci próbujemy żyć według ich schematu zamiast być szczęsliwi.
Różnica pokoleń. Przede wszystkim. My wychowujemy się w tych czasach ich były inne. Uważają,że to co my widzimy to jest w naszych głowach. Niestety. Komunikacja z rodzicami jest trudna zwłaszcza kiedy jesteś na nich skazana/skazany. Każdy powinien żyć swoim życiem. Niestety w Polsce to niemożliwe. Czekam na lepsze czasy.