Przychodzi taki czas, kiedy ambicje trzeba założyć na dno, najlepiej na dno basenu, który musisz posprzątać, aby bogaci mogli się kąpać. Przychodzi taki czas, kiedy zostajesz sługą — zarabiasz marne grosze. Witamy w Polsce, kraju bez przyszłości! Uczucia patriotyzmu też muszą iść na dno, nie dziw się, że zostaje ci tylko wódka.
Przyjechał do pracy. Był studentem. Dorabiał sobie. Musiał złożyć ambicje, praca to świętość. Lepiej ją mieć niż jej nie mieć. Nieważne, że po nocach czytujesz klasyków, modlisz się. Praca z nieba nie spada ani pieniądze.
Kiedy czyścił dno basenu, czuł się jak więzień dna. I za takie coś płacą? Nie ma umowy, żadna praca nie hańbi. A gdzie duma? Ktoś musi pracować, żeby zarabiać mógł ktoś. Żeby ktoś mógł się bawić. Basen miejsce atrakcji, tu dzieci uczą się pływać. Dorośli szaleją. Codziennie mijał ratowników, przystojnych mężczyzn o ego takim, jakby grali w „Słonecznym Patrolu”. W życiu nie mieli książki w ręku, ale mają pieniądze i sikające małolaty, jak gwiazdorzy filmowi. Pomylili basen z Hollywoodem. Spektakl trwa. Chlor przenika do mojego mózgu i ciała, nikogo to nie obchodzi, gdzie zasady BHP? Gdzie jest umowa? Nie jestem godzien umowy? Sprzątam basen, to nie moja przyszłość. To nie moje życie. Kim jestem? — Sprzątając, jestem nadal człowiekiem czy zwierzęciem. Wierzę w Boga. Ale czemu ktoś musi być nade mną? Czemu muszę się na to godzić? Nikogo nie obchodzi moja wiedza, dla wiedzy się uniżam, ale nie dla kobiet. Mam trzydzieści lat i świat jest mi coraz dalszy, coraz bardziej obojętny. Nikogo nie obchodzi mój organizm, może tylko Boga. Boże daj mi siłę, bo nie jestem taki jak oni. Boże daj mi siłę…
Następnego dnia wlewa się woda, hula nowy dzień, nowe tu i teraz, nad którym nikt nie ma władzy. Nowe tu i teraz, u władzy dzisiaj liczy się to co jest po śmierci. Podobno to jest ważniejsze. Mija czas, czas spływa. Czyszczę basen. To moja codzienność, poza oderwaniem się na studiach. Na wykładach mogę poczuć się mądrzejszy. Mogę, ale nie muszę, mądrość polega na tym…Nie ma mnie na fejsie, nie potrzebuję wspierać kolejnego bogacza, dla którego jestem tylko pionkiem. Nie potrzebuję dawać lajka kolejnym milionerom. Pieniądze to nie wszystko, to jasne. Ileż razy można się tak oszukiwać? Kobiety idą na forsę. Nie dziwię się im… Może jestem romantykiem? Może jestem… Wołają mnie, plotkują o mnie, brygadzistki. Co za świat. Mój „nowy, wspaniały świat” to basen i ludzie, którzy zapomnieli, co to człowieczeństwo. Przeklęty świat, każdy cię sprzeda… Sprzeda twoją myśl i wcale nie da jej lajka, przeklęte dziewczyny. Może są i spoko, ale sprzedałyby cię za grosze, za to by zatrzymać tę pracę. Czasem wyobrażam sobie, jak pływam w tym basenie, że to Morze Śródziemne, które dane mi było zobaczyć. Ale nasze zmysły kłamią, chlor, pasty czyszczące i ludzie, którzy mają w sobie toksyny. Są już tak pozbawieni uczuć, że liczą tylko na
Są już tak pozbawieni uczuć, że liczą tylko na
sukces, sukces na dnie basenu. A szef ma nas w dupie. Zarabia na nas. Robotnicy. Bezosobowi. Tani. Sprzedajni za wszystko. Kim jestem? Cholerna filozofia do niczego się nie przydaje, nauka czyni nas ubogimi, a każdy chce zaistnieć. Każdy chce swoich „pięciu minut” — nawet jeśli to będzie sekunda, nawet jeśli ten spektakl nie będzie trwał wiecznie. W tle grają radio, radio dla swoich zwierząt. Wiara kontra teoria ewolucji. Muzyka, jaką nam oferują, to muzyka szybka, tania, dźwięki skoczne. Mają spowodować, abyśmy nie myśleli o śmierci. Czas na przerwę. Czas na kanapkę. Za oknem noc. Prosiłem brygadzistkę, by mi nie dawała nocek. Cholerna koleżanka z pracy. Moja kanapka zmaltretowana. Z szynką z biedronki. Moja rzeczywistość. Mogę chwilę pooddychać świeżym powietrzem. — Rozmawiał ze sobą, ze swoimi myślami, które sprawiały, że coraz bardziej się przerażał. Czy zawsze jest ktoś słabszy i ktoś silniejszy? Patrzał na swoją szczotkę i kilku kolegów, którzy jak on musieli zarabiać w ten sposób.
cdn