Samodzielność i obsesja na punkcie bycia samodzielnym jest nam dobrze znana. Samodzielnosć jest obrazem dojrzałości a jeśli ktoś wraca do rodziców to jest leniem i przegrywem. Ileż razy byłam atakowana z tego powodu. Jesteś nieżyciowa. Życiowi są za to ludzie, którzy mają dzieci, pracę.
Chodzące ideały współczesnego świata. Jakie są twoje relacje z matką? Na pewno trudne. Na pewno niepojęte i zmienne. Mimo to kochamy nasze matki i one kochają nas. Miłość matki to SACRUM. Nosiła nas w swoim brzuchu i oto jesteśmy. Książka Brygidy to taka książka do której chcesz się przytulić. Wchodzisz w tę relację matki i córki,w terapię.
Żyjemy w czasach nagonki na ludzi, którzy żyją z rodzicami. Sama mieszkam z rodzicami i wiem, że dziś odbierane jest to negatywnie. Zarzuca się mi brak dojrzałości, brak samodzielności. Nieudacznictwo życiowe. Przez wiele lat powroty do domu odczuwałam jako PORAŻKI. Powracałam po załamaniach nerwowych, rozstaniach z mężczyznami, po próbie ułożeniu sobie SAMODZIELNEGO ŻYCIA. Nigdy mi to nie wychodziło. Pogłębiała się wówczas moja rozpacz, płacz i krzyk. Wiedziałam, że każdy mnie ocenia i krytykuje „ONA MIESZKA Z RODZICAMI” bo liczy się samodzielność.
Każdy musi odejść z rodzinnego gniazda. Przez wiele lat bardzo cierpiałam. Nasze bohaterki wspierają się. Tu mają zmienione imiona: Gizela i Selina. Widzimy jak postrzegają siebiem jak wspólnie przechodzą poprzez różne etapy. Widzimy w tym czułość i prawdę. Odwagę spojrzenia w siebie. Ta książka to terapia i nasze bohaterki piszą wprost o terapeutach. Jest tego wiele.
KRYZYS STORY SELINY
To moja ulubiona część i te fragmenty, które przytoczę.
Metaforę „wielkiego czarnego psa” w odniesieniu do depresji przypisuje się Winstonowi Churchilowi. Po raz pierwszy natknęłam się na nią podczas zabijania czasu na Facebooku. Był tam film pokazujacy depresję jako czarnego psa, który zawsze jest przy tobie, niewidocznego dla innych, czasem większego, czasem mniejszego, czasem potrzebującego czegoś, czasem spokojnego, ale zawsze obecnego” (str.64)
Powrót do domu mojej mamy w wieku dwudziestu sześciu latz powodu niedokończenia doktoratu w wymaganym czasie- doktoratu na który otrzymałam stypendium, był dla mnie porażką. I od razu czuję, że wprowadzam w błąd używając w tym kotekście słowa „nie ukończyłam” . Ukończenbie sugeruje, że nadal brałam udział w wyścigu, podczas gdy tak naprawdę byłam kilka mil poza torem wpatrując się tępo w.. całkowitą pustkę (str.128)
JA ANNA CZYRSKA: Wiele razy wracałam do MAMY i teraz doceniam to, że ONA JEST. Doceniam to, że ją mam. Nie jestem pasożytem bo staram się wspierać ją jak mogę, pomagamy sobie nawzajem. Czuję jej obecność. I kiedy wróciłam po rozstaniu przez pierwsze momenty też cierpiałam, że NIC MI NIE WYCHODZI. Rozejrzałam się wokół, nie jestem jedyna, nie jestem sama w tym. Niedojrzali ludzie też zakładają rodziny co z czasem wychodzi. Stabilizacja to jedno z tych złudzeń. STABILIZACJA TO NIE JEST DOROSŁOŚĆ.
No i cóż. Przypominam Selina ma trzydzieści jeden lat, ja mam pięćdziesiąt osiem. Znów (jeszcze) mieszkamy w jednym domu. Świat się dziwi. Świat nie lubi takich dziwactw. Matka i córka? Dlaczego? (str.174)