Morze to ulubiony temat twórców. Nie czytał książki Grażyny Molskiej ale sam serial, drugi sezon wlecze się bardzo. Powinien nosić tytuł „Jak nie złapać mordercy”. Morderca zwiał w pierwszym sezonie. I oczywiście w kolejnym łapią go nadal.
Morderca jest bezkarny. Poza tym ja nie twierdzę, że szukanie mordercy to sprawa prosta. Jednak tu… Mamy Kaszuby i próbę pokazania tradycji świąt wielkanocnych w tym rejonie. Jednak kiedy widzimy tło tej historii i śmierć głównego bohatera kiedy to staje oko w oko z mordercą. No cóż. Czyż to zachowanie doświadczonego policjanta? Policjanci giną na służbie i to wiemy. Jednak tu policjant wykazuje się brawurą i chęcią stania się bohaterem. Zraniony przestępca strzela lepiej od policji. Gdyby był to amerykański serial ktoś spokojnie strzeliłby w plecy przestępcy. Niestety. Julia ma teraz pragnienie zemsty, ma je od dawna ale rodzi się kolejna akcja. Śmierć kolejnych kobiet, problemy innych bohaterów tworzą dziwny mix.
Wtedy serial skończyłby się ale jak wiemy to Julia musi stanąć oko w oko z psycholem. Nawet ją porywa i są na łodzi. Jak widać miał mnóstwo okazji by ją zabić a ona wciąż jakby nieco odklejona. Cały zespół policji ugania się za jednym typem, który ma złamaną nogę jest pogryziony przez psa i dzieją się inne rzeczy. Brakuje napięcia, jakby ktoś poszedł na łatwiznę i chciał zarobić więcej kasy.
Zachowania policjantów jak i Kai Hirsh, która staje się ofiarą mimo ,że uciekła są dla mnie nie do zrozumienia. Pilnujący dom policjanci jakby oderwani od swojej roli. serial zawiera dużo błędów i totalnie odrywamy się od dramaturgii postaci jak i psychologii. Morderca pozwala sobie na tyle rzeczy. Poza tym kiedy porywa Julię na statku potem szybko wyrzuca ją z samochodu i jedzie dalej. Dużo jest absurdów w 2 sezonie. Nie mam porównania do książki ale no jest SŁABO.