Co czuje kobieta kiedy wraca z ciężkiej pracy do swojego kraju czyli paradoks kobiety, że mimo feminzmu nadal najlepiej zarabia się na byciu „kurą domową”

Co czuje kobieta kiedy wraca z ciężkiej pracy do swojego kraju czyli paradoks kobiety, że mimo feminzmu nadal najlepiej zarabia się na byciu „kurą domową”

Praca opiekunki to nie jest high life nawet jak ma warunki jakie powina czyli pokój, łazienkę, Internet i ew co jeść. No i czas wolny. Można powiedzieć,że ja tak miałam ale nie było słodko. Chciałabym jednak napisać, że kiedy się tam jest rozumie się wtedy co się ma.

Można narzekać na nasz kraj bo jest jaki jest. Zawsze marzyłam by mieszkać za granicą i dalej to we mnie jest jednak teraz patrzę na to nieco dojrzalej. Niemcy, ten lepszy świat a jednak czułam się tak bardzo źle. Czułam, że jestem tam nikim bo robię zajęcia codzienne czyli sprzątam, gotuję i dbam by babcia, którą się opiekowałam dobrze się czuła. Moje opowiadanie NAUKA PŁYWANIA jest napisane lata temu a jednak opisuje te czasy, teraźniejszość. Praca fizyczna i domowa jest NAJWAŻNIEJSZA. Teraz piszę „Naukę Pływania 2” o pracy opiekunki właśnie.

Podczas pobytu mojego w DE napisał do mnie Dycki oraz przysłano mi papierowy numer z moim esejem „PISARKA W ŚWIECIE AI” . Oczywiście wielu z was go nie przeczyta…No bo po co? Po co czytać przemyślenia Anny Czyrskiej skoro życie jest ciekawsze a ona na pewno pisze głupoty. Czy tak nie jest? Powróciłam i czekały na mnie też kosmetyki, które zrecenzuję także na blogu. Na Insta próbowałam poprawić literówki ale nie idzie mi.

Jestem tego świadoma, że ludzie nie czytają esejów. Zależy czyje ale bez względu na wszystko jest to dość smutne. Pracowałam ciężko by zainwestować w nowego laptopa i pisać w końcu tak jak chce i powiedzieć bye bye mojemu ex w sensie jego laptopa schować i ukryć. On zawsze postrzegał mnie jak wiele osób postrzega ludzi piszących jako NIEROBA.

Najłatwiej nazwać kogoś NIEROBEM a świat jest pełen NIEROBÓW, marzycieli i tych co pracują a nie stać ich na marzenia. Co ja czułam? Czułam radość bo kierowca podwiózł mnie pod dom. Czułam radość kiedy na stacji za moje ciężko zarobione pieniądze na stacji Shell napiłam się kawy „COSTA COFFEE” i smakowała przepysznie. Teraz piję drugą kawkę w domku i oczy mi się zamykają. Nie obyło się bez ataków paniki. Podczas podróży dostałam ataku i nie było to przyjemne wcale. Ale teraz jestem tu we Wrocławiu i doceniam moje życie. Dalsze refleksje w esejach, na lajvach na INSTA no i wkrótce kupuję sobie nowego laptopika 🙂

Życzę Wam miłego piątku. Dzięki, że jesteście. Dzięki Wam wiem, że to co robię ma sens i skrycie marzę o dojrzałej miłości. Drugiej osobie, która mimo mojej i jego niedoskonałości będzie patrzeć na mnie w sposób wyjątkowy z wzajemnością.

Share

Leave a Reply

%d bloggers like this: