Kiedy się z kimś kłócimy lubimy mówić „Ty jesteś niedojrzały”. To jedno z takich oskarżeń, które ma sprawić, że poczujemy się źle. Czy ja jestem dojrzała? Raczej nie choć zależy jak na to spojrzeć. DOJRZAŁOŚĆ rozumiemy zazwyczaj jako samodzielność. Jest to bardzo mylne postrzeganie. Dla innych jestem dojrzala a dla innych nie,
A co myślę o sobie? Myślę, że jestem gdzieś pomiędzy ale jakoś nie płaczę z powodu. Z powodu, że ktoś widzi we mnie niedojrzałą osobę…Nie chcemy widzieć szczęśliwych ludzi a dojrzałych. Czy nie lepiej być szczęśliwym?
Przytoczę fragmenty wywiadu z Piotrem K.Olesiem pt. „Płynna dojrzałość”
https://przekroj.org/swiat-ludzie/plynna-dojrzalosc/
Czasem trzeba podejmować w życiu odważne decyzje, nie zawsze zgodne z tym, czego oczekują od nas inni. O wyborach mniej i bardziej odpowiedzialnych opowiada prof. Piotr K. Oleś, psycholog osobowości. Pyta Aleksandra Pezda.
Aleksandra Pezda: W oscarowym filmie Thomasa Vinterberga Na rauszu dojrzali mężczyźni topią w alkoholu tęsknotę za młodością. Rzecz nie w tym, że nie mogą patrzeć na siebie w lustrze. Oni tęsknią za samymi sobą z przeszłości – za utraconą energią, porzuconymi ambicjami, za tą cudowną perspektywą, że jeszcze wszystko jest możliwe. Odkrywamy z nimi na nowo, jak dużą cenę płacimy za dojrzałość.
Piotr K. Oleś: W gruncie rzeczy dojrzałość wymaga właśnie tego – świadomości, że z wieloma relacjami i rzeczami trzeba się będzie w życiu rozstać. Jestem przy tym jednak zwolennikiem tezy, że ludzkie życie podlega zasadzie ciągłości. To by oznaczało, że nawet w dojrzałym wieku pozostajemy w kontakcie z naszą młodością. Nie tylko pamiętamy, jacy byliśmy, ale także wiele z dawnych treści jest w nas lub do nas powraca. Chodzi zarówno o to, co w życiu cenimy, jak i o ten niepowtarzalny klimat emocjonalny, jakość relacji z drugim człowiekiem, które sprawiają, że czujemy się sobą. Jeżeli więc ktoś odszedł daleko od siebie czy w jakiś definitywny sposób od tego, kim był w młodości, jako psycholog zastanowiłbym się, co w jego życiu potoczyło się nie tak.
Kolejne rozstanie, jakaś porażka, monotonne zadania zawodowe – wystarczą zwyczajne sprawy, żebyśmy poczuli znużenie.
To prawda, zmieniamy się w miarę doświadczeń i doznawanych zawodów. Zdradza przyjaciel, odchodzi żona lub mąż, wyrzucają nas z pracy – to wszystko wpływa na nasze podejście do życia. Jeszcze trudniej pogodzić się z zawodem, jaki sami sobie sprawiamy. Przecież i my zdradzamy, łamiemy własne zasady, nie dochodzimy w karierze tak daleko, jak planowaliśmy, czy porzucamy swoje pasje. Mimo wszystko można pozostać młodym duchem, niezależnie od wieku. Młodym będzie ten, kto szuka nowych aktywności i nowych wrażeń, kto nie broni się przed świeżymi doświadczeniami.
Druga młodość, drugi początek – to nie mit?
Nie musi nim być. Choć często ulegamy iluzji, jaką nam podsuwa cywilizacja zachodnia – że aby dokonać zmiany, wystarczy oddziaływać z zewnątrz. Wyobrażamy sobie, że zerwanie dotychczasowego związku, rzucenie pracy, przeprowadzka do innego miasta czy podróż dookoła świata wystarczą, aby stać się innym człowiekiem. Przerabiamy to nie tylko w ramach kryzysu wieku średniego, ale także po każdym urlopie czy świętach, kiedy wyrwani z codziennej rutyny, wypoczęci czujemy się inaczej i mamy wrażenie, że zachowamy te zmiany na dłużej, że odtąd będziemy funkcjonować lepiej. Niestety to się rzadko udaje. O tym przekonujemy się w znanych nam okolicznościach, gdy tylko wracamy z wakacji i wskakujemy od razu na utarte tory.
Czego brakuje, żeby zmiana życiowa się udała?
Najczęściej brakuje głębszej autorefleksji. Ludzie rzucają dotychczasową pracę, kupują domy na wsi albo – dla odmiany – przenoszą się do miasta, kończą niesatysfakcjonujące związki, czasem – jak to się mówi – skacząc na główkę. A do poważnej zmiany w życiu trzeba dobrze siebie poznać, wyznaczyć świadomie nowe cele i zaakceptować koszty, jakich to będzie wymagało. Na przykład ktoś pracował na swoją karierę w mieście, ale tęsknił za naturą; w pewnym momencie życia dostrzega, że go ta tęsknota ogranicza i postanawia wyjść jej naprzeciw. Będzie musiał zrezygnować z intratnej pracy i przyjąć mniej dochodową. Zyska, bo będzie bliżej natury, ale straci prestiż zawodowy i społeczny. Może taką zmianę wdrożyć skutecznie – pod warunkiem jednak, że jest gotowy ponieść określone straty.
Przeprowadzone przez moje magistrantki badania psychologiczne pokazały, że ludzie podążający ścieżką wielkiej zmiany życiowej motywowanej wewnętrznie byli z niej zadowoleni. Z kolei ci, którzy usiłowali tę zmianę wymusić, skupiając się wyłącznie na warunkach zewnętrznych, na zasadzie: „Nie wiem dokładnie po co, ale rzucam pracę/żonę/partnera”, na ogół powtarzali stare błędy i rozczarowywali się powtórnie. Istotą sprawy jest bowiem coś znacznie ważniejszego – zmiana głównych wartości, a dopiero na drugim miejscu zmiana rodzaju aktywności życiowej lub zawodowej, środowiska czy kontaktów społecznych.
Najczęściej mężczyźni postrzegani są jako niedojrzali ze względu na swoje zachowania. Myślę, że kiedy człowiek ma swoje poglądy to jest już dojrzały i jeśli może poprzeć je dowodami. Mężczyźni, którzy porzucają kobiety są więc tymi złymi a kobieta wychowująca dziecko jest bohaterką. Nie neguje tego ale chodzi o zarys kulturalny.
Dojrzałość kojarzy się ze starością a starość nie jest zbyt przyjemna. Starość to kolejny etap naszego życia. W mojej obecnej pracy obserwuję starość. Starość i choroby są wszędzie takie same. Zdrowie w dzisiejszych czasach jest naszą religią. Ludzie żyją dłużej.
MIĘDZY DOJRZAŁOŚCIĄ A DOJRZAŁOŚCIĄ LITERACKĄ
Dojrzałość życiowa to taka, która sprawia, że nasze życie jest niekoniecznie szczęśliwe ale inni widzą nas bardzo dobrze. Dojrzały wizerunek sprawia, że ludzie chcą chętniej z nami rozmawiać. Wizerunek ogólnie przydaje się w polityce i biznesie. Chciałabym z wami porozmawiać o dojrzałości literackiej. Wkrótce napiszę też o tym esej.