„Love & Gelato” to nowość na Netflix. Zaczęłam oglądać choć wyczuwałam pewne schematy: Ameryka i Włochy. Zawsze jakaś „biedna” Amerykanka przybywa do Europy. Czyli po prostu już urodzić się Amerykanką nawet jeśli tylko w połowie to i tak to jest jak wygrać milion. Jedzie do Włoch ta nasza „biedaczka” bo straciła matkę.
Komedia zaczyna się typowo. Podrywa ją jakiś bogacz Alessandro i szczerze już zwątpiłam w tę komedię widząc w niej kolejny sztampowy scenariusz w stylu Greya czy 365 dni. Tymczasem opowieśc jest rzeczywiście o miłości i Gelato. Bohaterka jedzie do swojej cioci i poznaje tam Howarda. Początkowo myśli, że On jest jej ojcem. Myślę,że my też od razu tak myślimy.
Potem historia zamienia się w przyjemną historię, taką dolce jak Gelato. Polecam film zarówno dla osób zaochanych. Mogę dać spoiler ae po co? Film ogląda się przyemnie mimo przekooryzowania , jest nieoczywista fabuła. Warto zobaczyć!